2013/06/25

Żarłostacja czyli Opolski Piknik Kulinarny (dużo zdjęć)


Żarłostacja czyli Opolski Pikniki Kulinarny. Pierwszy raz miała miejsce w moim kochanym Opolu (22 czerwca 2013 r.) i od razu cieszyła się ogromnym powodzeniem!

było bardzo pozytywnie jak widać na załączonym obrazku :)


Ale jak to się zaczęło . . . .

Do końca nie wiem ;) Ale moja przygoda z Żarłostacją zaczęła się od przepysznej kawy w super miłym towarzystwie Bisto Mamy, gdzieś pod koniec maja albo na początku czerwca. Przy okazji naszej rozmowy (która oczywiście musiała zejść na temat jedzenia i blogowania bo jakżeby inaczej?!! ;)) wyszedł temat organizowanego wspólnie przez Delimammę i Kofeinę 2.0, tego przedsięwzięcia. A ja od razu wiedziałam, że jest do idealne miejsce dla mnie :) Pomyślałam, pogadałam z kim trzeba i znalazłam się w gronie 10 blogerów, którzy współtworzyli NAJPYSZNIEJSZĄ IMPREZĘ w Opolu :)

W piątek przed Żarłostacją wyruszyłam od razu po pracy z Krakowa do Opola. Wszystko było dokładnie zaplanowane - mój przyjazd na miejsce, czas na gotowanie i resztę przygotowań. Nie przewidziałam jednak 2 godzinnego opóźnienia pociągu, a tym samym o tyle późniejszego przybycia na miejsce. Od razu jak dotarłam do domu zabrałam się za gotowanie, mieszanie i miksowanie. Praca szła w najlepsze, a tu o 3 nad ranem okazało się, że z listy zakupów w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęły mi cytryny. A przecież bez tego mój hummus nie byłby taki dobry. Moja siostra stanęła na wysokości zadania i dzielnie udała się do miasta w poszukiwaniu cytryn. Zwiedziła 3 nocne sklepy, a w nich nie było ani śladu po tych kwaśnych owocach. Na szczęście w czwartym sklepie znalazła się jedna jedyna paczka, która chyba czekała  specjalnie na nią ;) Mimo pomocy mojej siostry (muak muak :*) i TŻ oraz pracy na 3 blendery skończyliśmy wszystko szykować o 5.20 rano :) Potem 3 godziny snu i wyruszyłam na Żarłostację :)

Cała pozytywna energia, która towarzyszyła temu wydarzeniu z pewnością będzie się nas trzymać do następnego pikniku. Osoby, dla których gotowanie jest taką wielką pasją jak dla mnie, będą wiedziały o co mi chodzi, gdy powiem: JAK WIELE RADOŚCI SPRAWIAŁO PODGLĄDANIE JAK OPOLANIE (I NIE TYLKO) PRÓBOWALI NASZYCH PYSZNOŚCI I ZAJADALI SIĘ NIMI ZE SMAKIEM :) Jedzenie rozeszło się co do ostatniego kęsa i jeszcze było mało!

A ja mimo, że przypalona przez słońce, pogryziona przez komary i mocno niewyspana wróciłam do domu tak ukontentowana, że do tej pory buzia nie przestaje mi się uśmiechać. I gdyby nie uszy to uśmiechałabym się dookoła głowy ;)

Całą imprezę skwituję tak: W życiu chodzi o ludzi, których spotykasz i rzeczy, które z nimi tworzysz! Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za to, że byliście! 

Jest moc :) !!

A teraz trochę o samej żarłostacji. Polegała ona generalnie na zorganizowaniu imprezy dla opolskich łasuchów i entuzjastów dobrego jedzenia, a także tych, którzy lubią sobie dobrze i smacznie zjeść. I udało się! A przyczynili się do tego:

Deli: Delimamma
Gosia: Antulek
Justyna: Bistro mama
Karolina: Quchnia Karoli
Krysia: Co na obiad?

I ja :)

oraz:

Oprócz naszych smakołyków były również warsztaty robienia pizzy dla dzieci (Pizzostacja)



cupping, czyli warsztaty kawowe w Kofeinie 2.0



Znalazło się coś nie tylko dla naszych brzuchów ;)



No i tu kolejny z moich ulubionych punktów programu: Akcja "Przeczytałeś? Podaj dalej!"
foto: Arek Kornacki

Koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o Tomku, który świetnie prowadził całą imprezę! Wymienić trzeba też Monię, która razem z nim prowadziła nasz kulinarny quiz.

Dziękujemy również sponsorom za pomoc tym przedsięwzięciu:



oraz za niezliczoną ilość zdjęć dziękuję Ani z a.ha.foto oraz Arkowi Kornackiemu

A na koniec jeszcze kilka fotografii :)

był też lans z lokalnymi mediami ;) foto: Arek Kornacki
tu można posłuchać : klik :)

Była też wystawa zdjęć kulinarnych, gdzie znalazły się również moje :)











foto: Arek Kornacki

foto: arek kornacki

 
foto: arek kornacki

foto: arek kornacki



foto: arek kornacki


Kogo nie było niech żałuje ;) A na przyszłość niech najlepiej uważnie śledzi nasze blogi aby wiedzieć kiedy będzie kolejna edycja!

Trzymajcie się!
K.

2013/06/18

Drożdżowe brioszki z kajmakiem i truskawkami


Kiedy zobaczyłam przepis na drożdżówkę u Beaty na blogu stwierdziłam, że musi ona powstać w mojej kuchni ;) Na pierwszy rzut poszła wersja jabłkowa, natomiast potem stwierdziłam, że równie pyszna będzie z truskawkami. I to był strzał w 10. Lekko kwaskowate ale i przyjemnie słodkie truskawki idealnie współgrają ze słodkim kajmakiem. Spróbujcie koniecznie.

Drożdżowa brioszka z kajmakiem i truskawkami

Składniki:

  • 80 g masła
  • 50 ml mleka
  • 0,5 dag suchych drożdży
  • 350 g mąki
  • 50 g cukru
  • szczypta soli
  • 1 jajko roztrzepane
  • 1 łyżka czubata kwaśniej śmietany
  • 1 łyżeczka ekstraktu pomarańczowego
  • 1 jajko roztrzepane do posmarowania bułki

Nadzienie:

  • 150 g masy kajmakowej
  • 100 g truskawek

Przygotowanie:

Masło rozpuścić w lekko ciepłym mleku. Dodać drożdże i mieszać, aż się rozpuszczą. W dużej misce pomieszać mąkę z cukrem oraz solą. Następnie wlać mieszankę mleczno-maślaną i dodać pozostałe składniki. Całość zagniatać ręką, aż powstanie gładkie, ale niezbyt gęste ciasto (jeśli ciasto będzie zbyt luźne można dosypać ewentualnie jeszcze trochę mąki). Miskę owinąć folią i odstawić do wyrośnięcia na około 2-3 h. Po tym czasie przełożyć ciasto na mocno oprószoną mąką stolnicę i rozwałkować na prostokąt ok. 30 cm na 40 cm, posmarować kajmakiem zostawiając ok. 2 cm margines, a na to rozłożyć truskawki. Całość zwinąć w roladę i pociąć na 6-8 kawałków. Okrągłą formę wyłożyć papierem do pieczenia i ułożyć w niej brioszki. Szczelnie owinąć folią i włożyć na całą noc do lodówki. Następnego dnia rano, wyjąć przygotowane bułki i pozostawić do osiągnięcia temperatury pokojowej (ok. 2 godziny). Bułeczki po nocy powinny znacznie wyrosnąć.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Bułeczki posmarować jajkiem. Piec ok. 30 - 40 minut. 

Na zdrowie! :)

2013/06/17

Sok bazyliowy i pierwszy filmik na YouTube :)


Przymierzałam się już do tego o dłuższego czasu. Wahałam się czy zaczynać całą zabawę z YT czy nie. Aż w końcu się odważyłam i oto jest.  Mój pierwszy filmik na YouTube :)

Bloga będę oczywiście prowadzić dalej i  tu będzie moja główna działalność ;) Na YT będzie taki mały dodatek ;) Będę się starać aby przepisy się nie powtarzały. Mam w planie aby zrobić co takiego jak: Filmowe piątki ze mną ;) Pożyjemy, zobaczymy!

Enjoy! ;)

Dajcie znać czy Wam się podoba :)

Udanego tygodnia!

Follow my blog with Bloglovin

2013/06/13

Mocno truskawkowa tarta na kokosowym spodzie


Kto nie lubi truskawek ?? Ja zawsze czekam na nie z utęsknieniem, a potem objadam się nimi do woli ;) I przerabiam na wszelkie możliwe sposoby, aż w końcu przyjdzie czas kiedy wylądują w zamrażalce aby zostać ze mną na trochę dłużej ;) No ale nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłości i trzeba żyć tu i teraz ;) I korzystać z truskawek póki są !

Mocno truskawkowa tarta na kokosowym spodzie

Składniki:

Ciasto:
  • 100 g mąki pszennej
  • 50 g mąki kokosowej
  • 2 łyżki cukru pudru (trzcinowego)
  • 70 g zimnego masła
  • 2 łyżki zimnej wody

Masa truskawkowa:
  • 250 g truskawek
  • 1/2 szklanki cukru trzcinowego
  • skórka z 1/2 cytryny
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1 jajo
  • 1 łyżka skrobi ziemniaczanej
  • 2 łyżki oleju kokosowego (lub masła jeśli nie macie)

Przygotowanie:

Ciacho: Mąki mieszamy w średniej wielkości misce. Dodajemy cukier puder. Następnie zimne masło pokrojone w kostkę i ucieramy w dłoniach na kruszonkę. Następnie dodajemy wodę i zagniatamy gładkie i elastyczne ciasto. Zawijamy w folię spożywczą i odkładamy do lodówki na przynajmniej dwa kwadranse. Ciasto rozwałkowujemy i wykładamy nim foremkę do tarty. Wstawiamy na 15 minut do zamrażalnika (dzięki temu nie zsunie nam się z rantów foremki podczas pieczenia). Pieczemy około 25 minut w 180*, aż spód będzie złocisto - brązowy. Odstawiamy do przestudzenia.

Nadzienie: Wszystkie składniki wrzucamy do wysokiego pojemnika i miksujemy za pomocą blendera. Przekładamy do rondelka i zagotowujemy na średnim ogniu, cały czas mieszając (zajmie to około 5 minut). Gotujemy około 1 minuty i odstawiamy. Kiedy lekko przestygnie przekładamy  na wystudzony spód i wkładamy do lodówki na około 2 godziny.


Na zdrowie!

2013/06/11

Czekoladowe pierożki z miętowym twarożkiem i "Tydzień bez zakupów"




Smak twarożku z miętą przypomina mi bardzo miłe chwile spędzone w świętokrzyskim, u babci na wakacjach. Nigdzie wcześniej ani później już tego nie jadłam. Ostatnio, z racji tego, że wyhodowałam sobie miętę na balkonie, postanowiłam zrobić mały powrót do przeszłości, ale w moje wersji.



Mięta z czekoladą jest chyba jednym z fajniejszych połączeń i jednym z moich ulubionych!

Pierożki są świetne na podwieczorek .... a w zasadzie to są przepyszne o każdej porze ;)

Wypróbujcie koniecznie!

Czekoladowe pierożki z miętowym twarogiem

Składniki:

Ciasto:

  • 250 g mąki pszennej
  • 3 łyżki ciemnego kakao
  • 1 łyżka cukru pudru (trzcinowego)
  • 1/2 szklanki ciepłego mleka (ja użyłam ryżowego)

Nadzienie:

  • 250 g półtłustego twarogu
  • 4 łyżki cukru pudru (trzcinowego)
  • 2 łyżki mleka (ja użyłam ryżowego)
  • 3 łyżki posiekanej mięty

Przygotowanie:

Ciasto: Z podanych składników zagnieść gładkie i elastyczne ciasto. Zawinąć w folię spożywczą i odstawić.

Nadzienie: wszystkie składniki zmiksować blenderem na gładką masę.

Ciasto rozwałkować na grubość około 3-4 mm. Wykrawać okrągłe placuszki. Nakładać na środek nadzienie, a następnie zaklejać pierożka w formie sakiewki (zebrać ciasto do środka i skleić na górze).

Gotować na parze przez 15 minut. Podawać koniecznie ze zmiksowanymi truskawkami :)



P.S. Od poniedziałku postanowiłam zrobić sobie TYDZIEŃ BEZ ZAKUPÓW :)

Zasady są proste: żadnych zakupów, nic a nic. Korzysta się z tego co ma się w domu (a po przeglądzie lodówki i szafek stwierdziłam, że jest tego naprawdę sporo!). Jest to fajny pomysł na wykorzystanie domowych zapasów oraz oszczędzenie czasu i pieniędzy. Lubię wyzwania. Szczególnie jeśli ktoś mi powie, że nie dam rady! ;) A właśnie, że dam! :P


Pierwszy dzień za mną:

Poziom zakupów: zero (ani ja ani TŻ)

Na obiad był indyjski dhal z fasolką mung, szpinakiem i pomidorami oraz ryżem. A na deser truskawkowa drożdżówka (przepis będzie na blogu :)).

Jeśli ktoś chce się przyłączyć to zapraszam serdecznie! I czekam na relację :) Moja na bieżąco jest na Twarzoksiążce :)


2013/06/04

Sernik z Maltersami


Wiem, wiem, że to już kolejny sernik w ostatnim czasie ale ostatnio mam na nie ogromnego smaka w każdej postaci ;)

Dzisiaj kolejna odsłona z moimi ulubionymi słodyczami. Pomyślałam sobie, że dobre z dobrym jak się połączy to nie ma wyboru ale musi wyjść coś pysznego. No i wyszło :) Wręcz obłędnego!



Sernik z Maltersami (tortownica o śr. 18 cm):

Spód:

  • 120 g ciastek digestive
  • 50 g masła (roztopionego)

Masa serowa:
  • 500 g sera białego (3 x mielonego)
  • 180 g cukru pudru
  • 4 jajka
  • 2 łyżki skrobi ziemniaczanej
  • 4 łyżki napoju słodowego w proszku (Horlicks, Malters)
  • opakowanie groszków Malters 

Polewa:
  • 125 g serka Philadelphia* (naturalnego)
  • 100 g mlecznej czekolady
  • opakowanie groszków Malters (do dekoracji)

Przygotowanie:

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.

Na początek zabieramy się za spód: Ciasteczka kruszymy, dodajemy do nich roztopione masło i mieszamy. Tortownicę smarujemy masłem i wykładamy papierem do pieczenia. Na tak przygotowaną blachę wykładamy ciasteczkowy spód i wstawiamy do lodówki na przynajmniej 30 minut. 

Następnie w dużej misce dodajemy do sera wszystkie składniki po kolei (za wyjątkiem jajek i drażetek Malters) i miksujemy do połączenia składników. Następnie dodajemy jajka, jedno po drugim i miksujemy ponownie. Nie za długo, tylko do połączenia składników.
Piekarnik nagrzewamy do 200*. Na przygotowany ciasteczkowy spód wysypujemy opakowanie groszków Malters i wylewamy  masę serową. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i zmniejszamy temperaturę do 160*. Pieczemy około 50 minut. Po upieczeniu sernik studzimy w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami. Po całkowitym ostudzeniu przygotowujemy polewę.

Rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej, a następnie dodajemy do niej serek Philadelphia. Mieszamy do uzyskania gładkiej masy.

Tak przygotowaną polewą smarujemy wierzch sernika, dekorujemy pozostałymi groszkami Malters i wstawiamy na kilka godzin do lodówki.



Smacznego!

* Polecam użyć ten serek, gdyż moim zdaniem daje fajny smak, którego nie udało mi się zastąpić innym serkiem tego typu.