Pierwsze co kojarzy mi się z Calvadosem* to moja ulubiona książka Ericha Marii Remarque'a "Łuk Triumfalny" i główni bohaterowie: Ravik i Joanna. Książka urzekła mnie już parę lat temu . . . od początku do końca. I lubię do niej wracać. Mam do niej wielki sentyment. Jeśli ktoś jeszcze jej nie czytał to zachęcam do lektury.
Mimo wielkiej sympatii do Ravika i twórczości Remarque'a nie zostałam wielką fanką Calvadosa w czystej postaci. Niemniej jednak lubię go dodać do ciasta lub innego deseru.
Mimo wielkiej sympatii do Ravika i twórczości Remarque'a nie zostałam wielką fanką Calvadosa w czystej postaci. Niemniej jednak lubię go dodać do ciasta lub innego deseru.
To ciacho jest super wilgotne i niesamowicie pachnie! Już dla samego zapachu warto jest upiec! A potem rozchodzi się migiem i chce się do niego wracać . . . . jak do "Łuku Triumfalnego".
Jabłkowe ciasto z Calvadosem
Składniki:
- 110 g masła (w temperaturze pokojowej)
- 3/4 szklanki cukru trzcinowego
- 3 jajka
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 4 łyżki mleka
- 2 łyżki melasy
- 4 łyżki Calvadosa
- 3 małe jabłka
Rozgrzej piekarnik do 170*.
W mniejszej misce wymieszaj mąkę, proszek do pieczenia, sól i cynamon.
W dużej misce utrzyj masło razem z cukrem na puszystą masę. Dodaj jajka jedno po drugim (kolejne dodawaj dopiero jak wszystko będzie dobrze zmieszane) oraz mleko. Potem dodawaj stopniowo suche składniki i miksuj na najwolniejszych obrotach do połączenia składników. teraz czas na Calvadosa - dodawaj go powoli i miksuj na małych obrotach około pół minuty.
Małą keksówkę wysmaruj masłem i wyłóż papierem do pieczenia. Przełóż masę i poukładaj na niej obrane i pokrojone w cieniutkie plasterki jabłka. Piecz 40-45 minut (aż do suchego patyczka).
* Calvados - wytrawny winiak francuski, charakteryzujący się wytrawnym smakiem owocowym (jabłkowym) i charakterystycznym jabłkowym bukietem. Wyrabiany jest głównie w departamencie Calvados w Normandii poprzez destylację cydru.
Brzmi zachęcająco, chętnie zjadłabym kawałek:)
OdpowiedzUsuńSuper ciasto i bardzo klimatyczne zdjęcie. Ja jakoś nie mogę kupić Calvadosu (trochę odstrasza mnie cena...:( ), a wiem że przydałby się w mojej kuchni.
OdpowiedzUsuńwspaniałe:) ja tez poproszę kawałeczek!
OdpowiedzUsuńmusi mieć cudowny aramat, aj szkoda, że nie można powąchać :)
OdpowiedzUsuńpięnie się prezentuje i jestem bardzo ciekawa smaku :) no i piękne zdjęcie z klimatem :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁuk Triumfalny - moja ulubiona książka :)a ciasto wygląda pysznie
OdpowiedzUsuń